czwartek, 26 lutego 2015

Coś nowego, coś starego. Makaroniki na osłodę. :)


Jeśli po wejściu na bloga pojawiło się zdziwienie i myśl: „ups! Chyba pomyliłam (pomyliłem) adresy” - to spokojnie! Jesteś w dobrym miejscu! :)
Pod tym adresem ciągle pomieszkuje sobie Pieprz czy Wanilia, tylko w ostatnich dniach pojawiło się odrobinę wizualnych zmian. Na razie głównie kosmetycznych: troszkę więcej bieli, nowy nagłówek, kilka zaniedbanych i brakujących dotąd ikonek, kierujących bezpośrednio na kanały społecznościowe, na których również można mnie (lub moje fotografie) spotkać.
To, co na chwilę obecną napawa mnie szczególną radością – to nowe logo bloga, zaprojektowane przez TataStudio z Gdańska. :)


piątek, 20 lutego 2015

Brzydkie, a dobre, czyli szukając pomysłu na dynię


Na moim „zimnym” parapecie leżakuje kilka dyni. To część zapasów, które poczyniłam jesienią. Dynia jest wdzięcznym owocem, bo w sprzyjających warunkach może przeczekać nawet kilka miesięcy. To poniekąd wartość dodana i lubię z niej korzystać. Gdy w środku zimy najdzie mnie znienacka ochota na „coś dyniowego” - cieszę się, że mam ją pod ręką.


czwartek, 12 lutego 2015

Jego Wysokość Pan Pączek Warszawski


Dzisiaj już nie będę nikogo namawiać na smażenie pączków. Tłusto-czwartkowy wieczór raczej skłania do składania broni, niż startowania. Chociaż wyjątków zapewne nie brakuje. :)
To tytułem wstępu.
W kwestii rozwinięcia powiem jednak, że bez receptury się nie obejdzie. Przyda się na przyszłość, w końcu Tłusty Czwartek już za rok. ;-) Odpowiednio wcześnie przypomnę, że na blogu czeka świetny przepis dla fanów domowych słodkości.
A musicie wiedzieć, że prezentowane na zdjęciach pączki warszawskie są znakomite i raczej trudno takie znaleźć w pierwszej lepszej cukierni. :)
Przepis wyszperałam w „W staropolskiej kuchni” (autorstwa: Maria Lemnis Henryk Vitry – pod którymi to pseudonimami kryła się osoba Tadeusza Żakieja).


poniedziałek, 9 lutego 2015

Sałatka poezja. Z sezamową nutą.


O tym, jak wdzięcznym owocem jest awokado, pisałam ostatnim razem, dlatego dzisiaj oszczędzę ponownych kwiecistych opisów. :)
Dość powiedzieć, że odkąd niedawno weszłam w posiadanie kilku dorodnych sztuk przepysznej (delikatnie orzechowej) odmiany Haas – staram się jak najlepiej je spożytkować. Najlepiej oznacza, jak najmniej przetworzyć.
Raz przyrządzam wspomniane już guacamole. Inne ot tak, po prostu kładę w plasterkach na kanapkę, okraszone jedynie maleńką szczyptą soli i dodatkową kapką oliwy (najchętniej tej, w której przetrzymuję suszone pomidory) lub dobrej jakości olejem rzepakowym (koniecznie tłoczonym na zimno).


środa, 4 lutego 2015

Trzy oblicza guacamole


Awokado (zwane smaczliwką) to taki owoc, który nierzadko wywołuje skrajne emocje – albo się je kocha, albo nienawidzi.
Trudno powiedzieć czy przyczyną tego stanu jest jego zielony kolor (nie czarujmy się, wiele z nas ma „alergię” na zielone w kuchni ;-)), czy może ta jego nietypowa - jak na owoc - maślana, tłusta, bardzo delikatna w smaku konsystencja. Niektórzy twierdzą nawet, że awokado smakuje niczym, albo co gorsza – smakuje jak mydło...
Często deklaracja o miłości lub nienawiści zapada od razu już po pierwszej próbie konsumpcji. I o ile przychylna opinia zostaje w człowieku zwykle na całe życie (lepiej być nie może!), o tyle nieprzychylną niełatwo potem w sobie zmienić.

poniedziałek, 2 lutego 2015

Do ostatniej skórki...


Rzecz miała miejsce dokładnie rok temu. Wtedy właśnie po raz pierwszy zdecydowałam się na kupno cytrusów sycylijskich. Nie mam tu na myśli zakupów w pobliskim hipermarkecie, czy lokalnym warzywniaku ale takich, co to jadą wprost z włoskiej farmy, aż pod drzwi domu. Tudzież, jak w moim przypadku – pod drzwi zaprzyjaźnionej osoby, która wpierw zbiera zamówienia, dokonuje zbiorczych zakupów, a potem rozdziela.