środa, 31 grudnia 2014

Migawki 2014

 
2014 to był dobry rok. Dobry, bo zdrowy. Dobry, bo pełen miłych i życzliwych ludzi. Dobry, bo obfity w fotograficzne wyzwania. :)
Jeśli miałabym wyrazić jakieś jedno, jedyne swoje życzenie na rok nadchodzący – to żeby był taki jak poprzedni. Prosty, szczęśliwy rok – bez fajerwerków, wywracających życie do góry nogami. :) 
 

Wam, drodzy Czytelnicy, Przyjaciele i Znajomi – również życzę wielu radości. Takich zwykłych i codziennych, które zapełniają dzień po dniu. Niech suma tych małych radości zawsze będzie na plusie. :)
Dobrego 2015 Roku!


A ponieważ to już ostatni w tym roku wpis, więc śladem lat ubiegłych, zostawiam na koniec małe zestawienie, traktujące o tym, co przez cały rok piszczało na blogu i obok bloga.
Zapraszam na Migawki 2014. :)
(Dla porównania tutaj – klik można obejrzeć migawki 2013).

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Smażone pierożki (z azjatycką nutą smakową)


O minionych świętach mogłabym powiedzieć, że były... lekkie. :) Lekkie z wyboru.
Tego roku postawiłam na zdrowy (zdrowszy niż zwykle) rozsądek, co oznacza, że nie szalałam w kuchni, nie uległam rodzinnej presji: „zjedz jeszcze kawałeczek, no przecież nie może się zmarnować..”, a przede wszystkim nie zrezygnowałam ze swojej porcji codziennej gimnastyki. Dzięki czemu czuję się gotowa na szał sylwestrowej nocy. ;-)



środa, 24 grudnia 2014

Świątecznie :)



"Przyjdź na świat, by wyrównać rachunki strat,
Żeby zająć wśród nas puste miejsce przy stole.
Jeszcze raz pozwól cieszyć się dzieckiem w nas,
I zapomnieć, że są puste miejsca przy stole."
("Kolęda dla nieobecnych")

Pięknych świąt Wam życzę!
Niech obfitują w miłość i wzajemne zrozumienie.
Odpoczywajcie i cieszcie się każdą chwilą spędzoną z bliskimi!
Spędźcie ten czas jak najpiękniej. :)


piątek, 19 grudnia 2014

Wilgotny piernik, najeżony orzechami


Zafiksowałam się ostatnio na piernikowe smaki. A że w domu wszyscy je lubią i niecierpliwie czekają cały długi rok, to nie żałuję ani sobie, ani bliskim. :)
Ciasteczek na razie dość, ale ze słodkościami ciągle jeszcze nie skończyłam.
Tym razem mam dla Was przepis na piernik. To kolejna szybka i prosta receptura. Ciasto nie musi dojrzewać - można je przygotować choćby w dzień Wigilii. Ale jeśli upieczemy 2-3 dni wcześniej i zapakujemy w papier – będzie się dobrze przechowywać.

wtorek, 16 grudnia 2014

Ciasteczka piernikowe w cukrowej posypce


Dzisiejszy przepis dedykowany jest wszystkim zapracowanym, którzy świąteczne przygotowania słodkości zaczynają „na 5 minut przed”. U mnie w zasadzie jest to nagminne zjawisko, więc tym chętniej sięgam po receptury ekspresowe i nieskomplikowane.
Przy tych pierniczkach nie da rady się napracować. Odpada chłodzenie ciasta, uciążliwe wałkowanie i wycinanie. Tutaj w pięć minut wyrabiacie ciasto, a kolejne dziesięć, zabiera formowanie w palcach kuleczek. A jeśli tak jak ja, korzystacie z małej gałkownicy, to czas jeszcze bardziej się kurczy. 
 


niedziela, 14 grudnia 2014

Chutney żurawinowy o zapachu świąt


Przygotowanie chutney'a nie zabiera wiele czasu, a jest fajnym dodatkiem smakowym do świątecznych pieczystych.
Moje ulubione to: figowe i śliwkowe, ale te przyrządza się wczesną jesienią. Teraz, gdy z owocami krucho – najlepiej sprawdzi się konfitura żurawinowa. Zwłaszcza, że ta po prostu bardzo się lubi z mięsem. 

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Przedświąteczne pierniczenie


Świąteczne pierniczki dzielę na takie do podjadania i takie, które mają cieszyć oko. Te pierwsze lubię, gdy są miękkie i w miarę pulchne (jak np. lebkuchen) , ewentualnie cieniutkie, kruche i rozpadające się (jak np. pepparkory).
Do drugiej grupy najlepiej - moim zdaniem – nadaje się ciasto piernikowe na bazie melasy. To dzięki niej finalnie uzyskujemy pierniczki dość twarde i płaskie jak stół – idealne, aby namalować na nich lukrem drobne, fantazyjne wzory.



czwartek, 4 grudnia 2014

Czekolada. Banany. Masło orzechowe.


Dziwiło mnie dawniej połączenie bananów i masła orzechowego. Gdy oglądałam seriale, w których amerykańska młodzież objadała się tostowym chlebem suto potraktowanym „peanutbutter” i obłożonym kawałkami bananów – mocno się krzywiłam.
Działo się tak do czasu, gdy kilka lat wstecz, postanowiłam zaryzykować i pełna obaw sprawdzić o co tyle hałasu... Pamiętam dokładnie, smażyłam nasze ulubione naleśniki z masłem orzechowym. Jednego z nich, na próbę zasiliłam bananem. Królikiem doświadczalnym w kwestii konsumpcji byłam ja sama. Ten moment, gdy smaki na języku mi się połączyły był objawieniem! Prawdziwe odkrycie! I choć kanapek, jak z amerykańskiego filmu – nie jadam, to już nie boję się tego „dziwacznego” połączenia.