niedziela, 25 kwietnia 2010

Colombo i marchewka z fasolą na ciepło.

Sądzę, że hasło „colombo” jest dla wielu z Was dobrze już znane. W każdym razie, na pewno tym, którzy są stałymi bywalcami na blogu „Moja kuchnia”. Jego właścicielka Bea, o przyprawach wie chyba wszystko (wszak sama mówi, że to jej „bzik” :)) i co mnie ogromnie cieszy – chętnie dzieli się tą wiedzą. :) Jeśli Bea mówi, że colombo lubi się z roślinami strączkowymi – to ja biorę to jako pewnik i zabieram się za obmyślanie co by tu kulinarnie popełnić...
Wiem, że moja dzisiejsza propozycja nie każdego przekona, by podać ją rodzinie na samodzielny obiad. Niemniej, my właśnie takie niestandardowe posiłki obiado – kolacyjne najchętniej zjadamy. Są proste, szybkie w przygotowaniu i co nie bez znaczenia - po prostu bardzo smaczne. :)

Beatko, dziękuję za wspaniałe, pachnące przyprawy. :**



Marchewka z fasolą na ciepło
na 2 porcje

3 duże marchwie
1 puszka białej fasoli (400g)
1 czerwona cebula (u mnie 4 cebulki mini)
2 łyżki oliwy
1 łyżeczka colombo
sól, pieprz do smaku
1 łyżka miodu
garść liści świeżej natki pietruszki, kolendry lub innych ulubionych ziół (u mnie tym razem była bazylia)

Dressing:
sok z 1 cytryny
1 łyżka oliwy
sól i pieprz do smaku

Wszystkie składniki dressingu wymieszać.

Cebulkę drobno pokroić. Marchew obrać, umyć, osuszyć i pokroić w talarki (grubości 3-4 mm).
Na patelni rozgrzać oliwę. Wrzucić talarki marchwi – smażyć ok. 2-3 min. Dodać cebulkę, a po chwili colombo. Smażyć kolejne 2 -3 min. aż cebulka się zeszkli. Podlać ½ szkl. wody (w razie potrzeby można dodać więcej). Wrzucić odsączoną i opłukaną pod bieżącą wodą – fasolkę. Doprawić do smaku solą i świeżo mielonym pieprzem. Gdy woda prawie wyparuje – dodać 1 łyżkę miodu. Mieszać, aż się rozpuści. Posypać posiekaną zieleniną.
Podawać ciepłe z dressingiem lub z samym sokiem z cytryny. Bagietka mile widziana.
Smacznego!

poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Tu i tam. Mini serniczki z wiśnią i jagodami.



Przychodzę...trochę jakbym w gościnę zaglądała.
Po długiej nieobecności. Byłam... tu i tam. Chociaż głównie tam.
Tam, spędzałam po wiele godzin dziennie. Tam było bardzo pracowicie.
Tam jadłam kanapki z serem i ciepłe drożdżówki z „Justynki”.
Tam piłam kawę nie dla przyjemności, ale by poderwać zmęczone myśli.
A tu... witałam tylko wieczorami.
Tu stęsknione dzieci czekały.
Tu mąż dzieciom na obiad jajecznicę przyrządzał. I pizzę zamawiał.
Tu córeczka ukończyła 3 latka.
Tu z opóźnieniem upiekłam urodzinowe serniczki z owocami.
Chcę znów być tu. Jak najwięcej „tu”.
A tymczasem dzielę swój czas z „tam”.


Serniczki były prawdziwą improwizacją. Mascarpone od miesiąca stojące w lodówce nieubłagalnie dobiegało do ukończenia daty ważności. Miało być tiramisu – no cóż, nie doczekało się (przecież byłam „tam”). Owoce w zamrażalniku leżą od zeszłego lata... Chyba najwyższy czas robić miejsce na tegoroczne zapasy...
Pomysł zrodził się sam. I tak powstały mini serniczki. Dużo lżejsze i bardziej puszyste, niż z samego serka 3-krotnie mielonego.



Mini serniczki z wiśniami lub jagodami

Składniki na spód:


* 150 g ciastek digestive z czekoladą
* 50 g masła
* 1 łyżka syropu złocistego

Ciastka dość drobno pokruszyć, zmiksować z masłem (najlepiej użyć malaksera). Przygotować foremki do muffinów i papilotki (u mnie dwie foremki: 12 szt. + 6 szt.). Pokruszone ciastka wyłożyć na spody papilotek, lekko docisnąć.

Nadzienie:

500 g mascarpone
250 g kremowego serka 3-krotnie mielonego
3 duże jajka
120 g miałkiego cukru
1 łyżka ekstraktu z wanilii
2 łyżki mączki kukurydzianej (maizena), ew. ziemniaczanej

ok. 1 szkl. drylowanych wiśni i borówki amerykańskiej (użyłam mrożonych, nie rozmrażałam)

Nagrzać piekarnik do 170 st.C.
Jajka ubić z cukrem na puszystą, jasną masę. Ubijając dodawać kolejno: mączkę kukurydzianą i ekstrakt z wanilii. Następnie dołożyć mascaropne i serek 3-krotnie mielony i na wolnych obrotach miksera (a najlepiej ręcznie – łyżką lub szpatułką silikonową) połączyć z masą (nie miksować zbyt długo, by zbytnio nie napowietrzyć masy).
Rozlać masę serową do foremek. Do każdej foremki powciskać po kilka owoców.
Piec ok. 35-40 min. (patyczek wetknięty w środek serniczka powinien być suchy).
Ostudzić na kratce.
Smacznego!

sobota, 10 kwietnia 2010

[']








Nie znajdując słów..., pochylając głowę... [']